W Hadley Woods które obrali za cel znaleźli stary, mocno rozgałęziony i spróchniały wiąz. Bob postanowił zajrzeć do środka, spodziewając się, że na takim drzewie na pewno będą gniazda. To co ujrzał w środku przeraziło go. Była to czaszka. Początkowo sądził, że to czaszka zwierzęcia, lecz gdy dostrzegł resztki włosów i zęby dotarło do niego, że to szczątki człowieka. Chłopcy byli na terenie prywatnym i w obawie przed karą postanowili nikomu nie mówić o znalezisku. Jednak najmłodszy, Tommy Willetts, nie wytrzymał i powiedział rodzicom. Ci zawiadomili policję, która w feralnym drzewie prócz czaszki odnalazła kobiecy szkielet z resztkami ubrania, but i złotą obrączkę. W pobliżu odkryto też zakopaną dłoń.
Szczątki zostały przewiezione do Brimingham, gdzie poddano je badaniom w West Midlands Forensic Science Laboratory. Ustalono, że kobieta prawdopodobnie zmarła 18 miesięcy temu, miała około 35 lat i urodziła co najmniej jedno dziecko. Nie znaleziono śladów przemocy czy chorób. W szczęce znaleziono kawałek tafty, więc za prawdopodobną przyczynę zgonu uznano uduszenie. Kobieta miała też charakterystyczną wadę zgryzu, co wraz z odtworzeniem jej stroju dawało nadzieję na ustalenie tożsamości. Nic z tego. Nie pasowała też do opisu żadnej zaginionej mieszkanki Hagley. Na policję zgłosił się mieszkaniec, który w lipcu 1941 roku słyszał z lasu kobiece krzyki, jednak policji nie udało się nic ustalić.
Tymczasem w pobliskim miasteczku Stourbridge na ścianach budynków zaczęły pojawiać się dziwne napisy „Who put Luebella down the wych-elm?” (kto wsadził Luebellę w wiąz?). Najczęściej pojawiającym się napisem było „Who put Bella in the wych-em?”. Policja obserwowała miasteczko dniami i nocami mając nadzieję, że znajdą w ten sposób osobę powiązaną ze sprawą. Niestety, nie przyniosło to rezultatów, a napisy dalej się pojawiały. Tajemniczą kobietę zaczęto nazywać więc Bellą. Także w Birmingham na jednym z murów pojawiło się hasło „Hagley Wood Bella”.
„Kto umieścił Bellę w wiązie?” – nierozwiązana zagadka morderstwa
