Zagadka Belli do dziś nie została rozwiązana, choć w 1953 roku do policji dotarła historia Jacka Mossopa, który przed laty wraz z przyjacielem poznał w pubie Dunkę, z którą się upili. Gdy kobieta straciła świadomość, mężczyźni postanowili dla żartu zostawić ją na rozgałęzieniu wiązu, by po przebudzeniu wystraszyła się. Policji opowiedziała to krewna Jacka, który w międzyczasie zmarł w szpitalu psychiatrycznym, gdzie leczył się z powodu urojeń. Podobno często skarżył się na sen o upiornej kobiecie wpatrującej się w niego z drzewa. Nigdy do niczego się nie przyznał, a krewna nie znała szczegółów mogących wyjaśnić materiał w ustach, czy obciętą rękę. Innym tropem była zaginiona prostytutka o imieniu Bella, która jednak niezupełnie pasowała do rysopisu zmarłej. Jedną z ciekawszych teorii było to, że denatka była holenderką działającą w niemieckiej siatce szpiegowskiej, a naprawdę nazywała się Clarabella Dronkers. Było to sprawdzane przez policję, a nawet wywiad Wielkiej Brytanii, ale nie udało się nic potwierdzić. Nie zabrakło paranormalnych przypuszczeń – Bella mogła być też wiedźmą zamordowaną przez inne wiedźmy z konwentu za jakieś przewinienie. Zagadka kobiety z Hagley Woods została nierozwiązana.
Jednak to nie koniec. W 1999 na obelisku w Hagley Park znów pojawił się napis – „Who put Bella in the witch elm” wymalowane białą farbą. Czyżby kogoś prześladowały duchy przeszłości? A może to przypadkowa osoba, która natrafiła na sprawę i postanowiła przypomnieć tragiczną historię? Prawdopodobnie nigdy już nie dowiemy się kim była Bella i kto umieścił jej zwłoki w drzewie.
„Kto umieścił Bellę w wiązie?” – nierozwiązana zagadka morderstwa
